Zdaniem wielu naukowców, zamiast zwiększać wydobycie metali szlachetnych i rzadkich lepiej byłoby zintensyfikować odzyskiwanie ich z elektroodpadów. W jednym z badań oszacowano, że światowa góra wyrzuconej elektroniki w samym tylko 2021 r. ważyła 57 mln ton. Zamiast więc kopać w ziemi, należałoby raczej „kopać” w elektrośmieciach.

Problem polega na tym, że niektóre kluczowe surowce po prostu się wyczerpują. Można wymienić co najmniej kilka rzadkich metali, których może zabraknąć w następnym stuleciu. Na przykład galu, stosowanego w termometrach medycznych, diodach LED, panelach słonecznych i teleskopach. Również arsenu – używanego do produkcji ogni sztucznych oraz jako środek konserwujący drewno. Srebro jest stosowane w lusterkach, soczewkach reaktywnych, które ciemnieją w świetle słonecznym, odzieży antybakteryjnej i rękawiczkach do użytku z ekranami dotykowymi, a poza tym, oczywiście, do wyrobu biżuterii. Może zabraknąć też indu, niezbędnego do wyrobu tranzystorów, mikroczipów, systemów tryskaczowych, do powłok łożysk kulkowych w samochodach i paneli słonecznych. Itru używa się w białych lampach LED, obiektywach aparatów fotograficznych, ponadto może być przydatny w leczeniu niektórych nowotworów. Ważnym metalem jest też tantal – stosowany w implantach chirurgicznych, elektrodach do świateł neonowych, łopatkach turbin, dyszach rakiet, aparatach słuchowych i rozrusznikach serca.

Z badań wynika, że ludzie nie wiedzą, jak postępować z własnymi elektroodpadami. Wiele osób twierdzi, że wprawdzie martwią się wpływem na środowisko nieużywanych urządzeń, które znajdują się w ich domach, ale nie mają pojęcia, co z nimi zrobić. Można powiedzieć, ze wielu z nas nieświadomie zgromadziło spore zapasy metali szlachetnych – w starych telefonach i niedziałających komputerach.

Za najlepsze wyjście z tej sytuacji uważa się wdrożenie na dużą skalę programów zwrotu zużytej elektroniki. Chodzi o to, by konsumenci mogli oddać swoje stare urządzenia i mieli pewność, że zostaną one poddane bezpiecznemu recyklingowi. Słowem, w przypadku rzadkich metali świat potrzebuje gospodarki o obiegu zamkniętym. Na razie bowiem tylko wydobywamy je z ziemi.

Co więcej, wartość materialna odpadów elektronicznych na świecie jest ogromna i wynosi około 62 mld dolarów, czyli przekracza PKB większości krajów. Tona wyrzuconych telefonów komórkowych jest bogatsza w złoto niż tona rudy złota.

Ilość wytwarzanych na świecie e-odpadów rośnie każdego roku o dwa miliony ton. Szacuje się, że mniej niż 20 proc. jest zbieranych i poddawanych recyklingowi. Nie bez winy są tu producenci elektroniki, którzy wytwarzają produkty o krótszej żywotności i ograniczonych możliwościach naprawy, co powoduje, że szybko stają się one elektroodpadami. Drastycznym przykładem jest rynek telefonów komórkowych, który opiera się na częstej wymianie starych urządzeń na nowe. W rezultacie, jak się szacuje, w samej tylko Wielkiej Brytanii w domach zalega aż 40 mln nieużywanych gadżetów elektronicznych. Ankieta internetowa, w której wzięło udział ponad 2000 osób, wykazała, że połowa gospodarstw domowych w Wielkiej Brytanii ma co najmniej jedno nieużywane urządzenie elektroniczne, a 45 proc. domów ma od dwóch do pięciu. Większość osób przyznała, że nie planuje ich recyklingu.

Tymczasem – co również nie jest bez znaczenia – każda tona poddanego recyklingowi złomu elektronicznego pozwala uniknąć emisji do atmosfery około dwóch ton dwutlenku węgla, jaki powstałby w procesie pozyskiwania nowych surowców.

W Wielkiej Brytanii co roku poddaje się recyklingowi około 500 000 ton odpadów elektronicznych. Ale to tylko ułamek elektrośmieci, które gromadzą się na wysypiskach i w domach.

Co możemy zrobić? Chociażby wstrzymać się z zakupem nowego telefonu komórkowego przez kolejny rok. A stary oddać do recyklingu lub sprzedać, aby przedłużyć jego życie, a tym samym odsunąć chwilę, kiedy zostanie zastąpiony przez nowy, którego wyprodukowanie nie jest przecież obojętne dla środowiska.