Wydawałoby się, że poza wróblami, gołębiami i gawronami w dużych miastach nie ma prawie wcale ptaków. Tymczasem obserwacje wskazują, że coraz więcej gatunków stara się znaleźć swoje miejsce w betonowej dżungli.
Wiele gatunków nie potrafi dostosować się do zmian spowodowanych przez urbanizację. Inne dobrze sobie radzą w miastach, a często powodzi im się tam lepiej niż w naturze. Co więcej, akceptacja miejskiego życia staje się coraz powszechniejsza wśród ptaków, występuje u coraz większej liczby gatunków i w liczniejszych populacjach.
Główne ograniczenia, stwarzane ptakom przez środowisko zurbanizowane, wynikają z jego oderwania od przyrody. Ale miasto oferuje też korzyści. Jedna z nich to obfitość sztucznego pożywienia. Makaron, kasze, kawałki chleba można bez trudu znaleźć w śmietnikach i na podwórkach. Często są one celowo wykładane dla ptaków. Gołębie miejskie, wróble i sierpówki prawie wyłącznie żywią się tym pokarmem. Inne gatunki korzystają z resztek z ludzkiego stołu w mniejszym stopniu i najczęściej zimą. Są jednak i takie, nawet wśród typowych mieszkańców miast, które żywią się wyłącznie pokarmem naturalnym, na przykład jerzyki i jaskółki – owadami chwytanymi w powietrzu.
Wielkomiejska zabudowa daje zakwaterowanie gatunkom o różnorodnych zwyczajach gniazdowych. Gołębie osiedlają się na strychach, w loggiach i niszach ścian, wróble w ciasnych zakamarkach murów, za rynnami i tablicami reklamowymi, kawki w pionowych przewodach kominowych i wentylacyjnych, jerzyki w poziomych drenach wentylujących poddasza, a oknówki przylepiają swoje gniazda do wnęk okiennych i pod nawisami murów.
Tam, gdzie jest trochę zieleni, osiedlają się sikory – bogatka i modra – oraz sroka. Zimą licznie przybywają gawrony i często kwiczoły. Do nowych osiedli ptaki wprowadzają się o wiele dłużej niż ludzie. Dopiero po 20-30 latach, gdy wokół bloków urosną drzewa, pojawia się więcej gatunków.
Ostojami ptaków są śródmiejskie parki, ogrody, działki i cmentarze. Poza wróblami, gołębiami i kawkami, przylatującymi tu z osiedli, gnieżdżą się na ich terenie gatunki leśne. Jednak trudności w znalezieniu naturalnego pokarmu i brak bezpiecznych kryjówek na gniazdo ograniczają osiedlanie się tych ptaków. Wygrabianie ściółki, usuwanie martwych konarów, przesuszenie gleby i skażenia spowodowały, że pożywienie w parkach jest dużo uboższe niż poza miastem. W miejskiej zieleni, ubogiej w runo i krzewy, najczęstszymi mieszkańcami są gatunki zakładające gniazda w koronach drzew i w dziuplach. Niektóre z nich, na przykład szpak, grzywacz, sroka, wrona, mazurek, kos i kwiczoł, są w parkach o wiele liczniejsze niż w naturalnych siedliskach.
Gatunki zamieszkujące parki umieszczają swe gniazda wysoko lub wiją je w niedostępnych miejscach. I tak kosy, które w lesie gnieżdżą się na ogół w krzewach, w mieście częściej robią to w koronach drzew lub w dziuplach, altankach działkowych, wrakach samochodów. Rudzik natomiast, zazwyczaj budujący gniazdo przy ziemi, w parkach często zasiedla skrzynki lęgowe powieszone na wysokości kilku metrów.
Miejskim ptakom w mniejszym stopniu zagraża spotkanie z naturalnymi wrogami, również człowiek z prześladowcy zmienia się w przyjaciela. Ptaki szybko uczą się tolerować bliskość ludzi, chociaż w niektórych sytuacjach, na przykład przy gnieździe, nadal zachowują ostrożność.
Parkowe sadzawki i kanały odstręczają ptactwo wodne ubogą roślinnością i wybetonowanymi brzegami. Trudno więc o miejsce na gniazdo i naturalne pożywienie. Tylko jeden gatunek odniósł pełny sukces – kaczka krzyżówka, która korzysta z dokarmiania i robi gniazda w sąsiedztwie ludzi, m.in. na dachach altanek, w specjalnie zakładanych dla niej koszach.
Na miejskich sadzawkach licznie przebywają także mewy – głównie śmieszka i pospolita. Ptaki te chętnie korzystają z pokarmu wykładanego dla parkowych łabędzi.
Największe stada mew i kaczek przebywają nad rzekami przepływającymi przez miasto. Są obecne przez cały rok, a szczególnie licznie w porach migracji. Nad rzeką można spotkać także inne wędrujące wzdłuż rzeki gatunki: perkozy, czaple, rybitwy, pliszki, i kilka gatunków siewkowatych. Zimą miejski odcinek rzeki stanowi dla wodnego ptactwa ostoję. Spusty z kanalizacji i elektrociepłowni ogrzewają wodę, a nie oczyszczone ścieki dostarczają pokarmu. Poza miastem zamarznięta rzeka pustoszeje, na wodach zaś i plażach zimuje kilka tysięcy ptaków.
Zima na naszej szerokości geograficznej to dla nich okres krytyczny, głównie z powodu braku lub niedostępności pożywienia. Tymczasem w mieście nie brakuje resztek z ludzkiego stołu i miejsc wolnych od śniegu i lodu, poza tym panuje tu cieplejszy mikroklimat. Dzięki temu wiele gatunków ma szansę przetrwać. Przylatują tu więc ptaki spoza miasta. Mieszkańcom dużych miast bardzo dobrze znany jest widok wielotysięcznych stad czarnych ptaków (w większości są to gawrony, ale także kawki i wrony), które każdego popołudnia przelatują nad miastem do ich zbiorowych sypialni położonych na jego obrzeżach. Inne gatunki – kosy, krzyżówki, mewy, łabędzie – rezygnują z odlotu na zimowiska, co pozwala im wiosną wcześnie zaczynać lęgi. Osiedlanie się ptaków w miastach pozwala mieć nadzieję, że nie będziemy mieszkać w kamiennej pustyni. Możemy temu pomagać przez przyjazne dla zwierząt kształtowanie środowiska miejskiego. Mogą to być proste zabiegi, jak choćby pozostawianie ściółki w parkach czy niebetonowanie dziupli drzewnych.